Mój tekst „wypalenie w RPG” powstał w ramach cyklu „Mistrzowanie bez tajemnic” i został opublikowany w czasopiśmie „Maniak Baniaka” (nr 8, 10/2023). Pismo dostępne w wersji papierowej pod tym linkiem.
Wypalenie w RPG
Jak temu zaradzić?
Na pewno znasz to uczucie, kiedy masz przed sobą otwarty plik wordowski lub czystą kartkę i jednocześnie pustkę w głowie. Z oznakami wypalenia jest podobnie: chcesz coś zrobić, wiesz, że potrafisz, że masz do tego konkretną wiedzę i umiejętności, ale wszystko, co przychodzi Ci do głowy, wydaje się wtórne, miałkie, nijakie. A do tego wszystkiego odczuwasz narastający niepokój. W kolejnym tekście z cyklu Mistrzowanie bez tajemnic przyjrzymy się zagadnieniu wypalenia w RPG.
Czy wypalenie może nadejść nawet wtedy, kiedy robimy coś, co z zasady ma sprawiać nam radość i relaks, będąc jednocześnie odskocznią od codziennych obowiązków? Oczywiście, że tak. Dobrym przykładem jest tutaj wypalenie w kontekście hobby czy pasji. My zaś skupimy się konkretnie na poczuciu wypalenia w RPG.
Skąd się bierze poczucie wypalenia?
Kiedy mówimy o wypaleniu zawodowym, to głównym objawem jest przeciążenie emocjonalne oraz fizyczne, spowodowane przez długotrwały stres w miejscu pracy. Jednak te same objawy możemy odczuwać w miejscu niezwiązanym z pracą, w którym poziom naszego zaangażowania też jest wysoki. Przez co podobnie jak w pracy, tak i tutaj może pojawić się stan wyczerpania emocjonalnego i psychicznego, a także w niektórych wypadkach fizycznego.
No dobrze, ale dlaczego mam się stresować, skoro granie w RPG ma sprawiać mi przyjemność?
Stresujemy się, ponieważ nam zależy. Zależy na tym, żeby sesja, stworzony przez nas scenariusz, napisany lub nagrany materiał wypadły dobrze. Stawiamy sobie coraz wyżej poprzeczkę i napędzani zdaniem innych, przekraczamy kolejne granice własnych możliwości. Nie chcemy przecież zawieść siebie i otoczenia, dlatego robimy jeszcze więcej. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda w porządku, ale tylko pozornie. Bo kiedy zaczynamy prowadzić lub tworzyć coś wyłącznie pod oczekiwania innych, zapominając o tym, co nam samym tak naprawdę sprawia frajdę i skupiamy się tylko na polubieniach, dobrych opiniach, komentarzach i wyświetleniach, to jesteśmy o krok od wypalenia. Bo prędzej czy później ta konstrukcja musi runąć, a wraz z nią pojawia się frustracja, że innym się udaje, a nam nie. Pojawiają się: uczucie bezradności, zmęczenie, psychosomatyczne objawy (takie, które odczuwa nasze ciało, ale źródło tego stanu leży w psychice), aż wreszcie pozostawienie tego, co jeszcze do niedawna było naszą pasją i dawało nam radość oraz spełnienie.
Stres może też wpływać na nas konstruktywnie, przez co stajemy się bardziej efektywni w działaniu. Pamiętajmy jednak o tym, że ciągłe wystawianie się na jego oddziaływanie może skończyć się dla nas przemęczeniem, trwałym poczuciem dyskomfortu i w końcu poczuciem wypalenia. Ponadto każda osoba ma inny próg stresu. To, co dla jednej osoby jest paraliżujące, dla innej może być motywujące. Natomiast w każdym przypadku ponosimy określone koszty emocjonalne, psychiczne, a także fizyczne.
Co może doprowadzić nas do wypalenia w RPG i jak sobie z tym radzić?
Poniższe stwierdzenia są mi dobrze znane, czy to z autopsji, czy też z rozmów z innymi osobami grającymi w RPG. Spójrzcie czy same lub sami nie miewacie podobnych myśli, zatrzymajcie się na chwilę i zastanówcie się nad sposobami radzenia sobie z nimi. Być może moje sugestie staną się dla Was przydatne.
Moje przygody nie są tak dobre, jak przygody innych Mistrzów Gry.
Jako ludzie bardzo często porównujemy się do innych, sprawdzamy, co robią lepiej, a co słabiej od nas, szukamy potwierdzenia w tym, że jesteśmy w czymś dobrzy jak ktoś inny, albo nawet lepsi. Oczywiście chcąc rozwijać się w jakiejś dziedzinie, potrzebujemy punktów odniesienia, potrzebujemy też wiedzieć, jak robią coś inni, żeby móc choćby wypracować swój własny styl. Jednak sęk w tym, że im dłużej będziemy tkwić w przeświadczeniu o swojej niedoskonałości i przez to nie będziemy się rozwijać, tym dłużej będziemy odbierać własne błędy i uwagi innych bardzo personalnie. To może ostudzić nasz zapał i finalnie doprowadzić do zaniechania grania, prowadzenia lub tworzenia materiałów RPG.
Co możemy w tej sytuacji zrobić: spróbujmy po prostu robić swoje. Nie traktujmy tego, co robią inni jako wyroczni. Bądźmy otwarci na sugestie, ale za każdym razem sprawdzajmy, czy to, co jest nam sugerowane, jest zgodne z nami samymi. Z naszym stylem prowadzenia, grania, tworzenia. Prowadźmy, grajmy i twórzmy tak, jak lubimy i chcemy. Bądźmy w tym przede wszystkim autentyczni i czerpmy z tego radość.
Nie mam wystarczającego warsztatu, żeby samodzielnie podjąć się prowadzenia. Pomimo podjętych prób nie czuję się w tym dobrze.
Wiele osób uważa, że RPG jest wymagającym hobby. Szczególnie dla Mistrzyń i Mistrzów Gry. Powiedziałbym, że RPG może być wymagające, ale wcale nie musi. Znam Mistrzów Gry, którzy są dobrzy w prowadzeniu gotowych scenariuszy, znam też takie Mistrzynie Gry, których mocnymi stronami są improwizacja czy budowanie poruszających, pełnych emocji scen. Grałem u takich MG, którzy nie lubią być zaskakiwani decyzjami Graczy oraz u takich, którzy w ogóle się nie przejmują mechaniką gry. I to jest piękne, bo każda z tych osób ma swoje ulubione rzeczy w RPG, ma własny styl prowadzenia i nie da się zastosować tutaj jednej wykładni. Każda z tych osób, w tym ja, kiedyś stawiała swoje pierwsze kroki w RPG i zdanie o niewystarczającym warsztacie było prawdopodobnie pierwszą rzeczą, jaka przyszła nam do głów, ale gdyby nie podjęcie kolejnych prób, to nie mielibyśmy szansy przeżyć tylu wspaniałych przygód. Fiksowanie się na tym konkretnym przeświadczeniu zablokuje nas w rozwijaniu się w RPG.
Co możemy zrobić, kiedy takie myśli się pojawiają: czasami warto, żebyśmy zrobili krok wstecz, zastanawiając się nad tym, czy to grupa osób, z którymi graliśmy, nie wywołała w nas uczucia bycia niewystarczającym. Może za mało było tam rozmowy i uważności na siebie wzajemnie, a za wiele oceny ze strony innych osób? W takiej sytuacji warto znaleźć choćby jedną osobę, której będziemy mogli prowadzić. Niech ta osoba będzie kimś, przy kim czujemy się dobrze i bezpiecznie. Prowadźmy, eksperymentujmy i nie porównujmy się z innymi. Nie bójmy się też popełniać błędów, one nauczą nas większego dystansu do tego, co i jak robimy, a także dadzą nam zastrzyk nowej wiedzy i nauczą nowych umiejętności.
Przed każdą sesją odczuwam paraliżujący strach.
Odczuwam stres za każdym razem, kiedy mam coś poprowadzić. Niezależnie od tego, czy dobrze znam osoby, z którymi gram, czy całość przygody mam przemyślaną, czy jest to sesja w pełni improwizowana. Jest to czymś zupełnie normalnym, o ile mieści się to w granicach naszego komfortu psychicznego. Gorzej, jeżeli przez to nie możemy skupić się na niczym innym, nie potrafimy odpoczywać i nasila to nasze problemy ze snem. Wówczas stajemy się bardziej nerwowi i podatni na przyjmowanie wszystkiego do siebie. Już od samego pisania na ten temat zrobiło mi się ciężko, a co dopiero kiedy takie uczucia dopadają nas i ten stan trwa dłuższy czas. Permanentny stres może prowadzić do wybuchu emocji, pogorszenia się naszego dobrostanu psychicznego, kolizji w relacjach z innymi osobami oraz poczucia wypalenia.
Co możemy wtedy zrobić: zdać sobie sprawę z tego, że sesja RPG nie jest egzaminem do zaliczenia, ani rozmową o pracę, nie jest też czymś, od czego zależy nasze życie. Mimo że to wiemy, to kiedy mocno się w coś angażujemy, potrafimy zapomnieć o tym, co dzieje się dookoła nas. Spróbujmy przede wszystkim zadać sobie pytanie: co jeśli rozgrywana przeze mnie sesja RPG nie pójdzie po mojej myśli? Co, jeśli nagrany materiał wideo nie uzyska wystarczającej ilości pochlebnych opinii? Co, jeśli nie będę w stanie odegrać swojej postaci tak, jak mam to w głowie? Co, jeśli nie uda mi się uchwycić chemii z pozostałymi przy stole? Odpowiedź na każde z tych pytań jest jedno: nic się nie stanie. Mamy prawo do tego, żeby nie radzić sobie z różnymi przeciwnościami. Mówmy wprost, jeżeli z czymś mamy problem i nie przepraszajmy za to. Każda i każdy z nas jest wartościową osobą. Nie pozwólmy, żeby wewnętrzny głos krytyki przejął nad nami kontrolę.
Nie umiem odgrywać tak, jak inni, przez co jestem kiepskim Graczem.
Widzę, jak grają inni i znowu się porównuję. Myślę o tym, w jaki sposób, ktoś coś powiedział, czy odegrał. Jak zagrał głosem, mimiką czy wypowiedzianą sentencją, która idealnie pasowała do sceny. Mnie tego brakuje, bo kiedy dochodzi już do konkretnej sceny, nie potrafię tak na poczekaniu wymyślić czegoś ciekawego. Frustruje mnie to, bo widzę, jak innym się to udaje, a ja wciąż jestem gdzieś z tyłu. Takie myślenie skutecznie potrafi odebrać nam radość ze wspólnego grania w RPG. Zbyt duża kontrola, w połączeniu z wysoko określonymi standardami wobec siebie, doprowadzi nas do sytuacji, w której będziemy obawiać się choćby odezwania, a pojawienie się na sesji będzie wiązało się z dużym poziomem stresu. Na dłuższą metę zaczniemy unikać danej grupy osób lub w ogóle siadania do stołu RPG.
Co możemy w takiej sytuacji zrobić: przede wszystkim Twoja głowa znowu Cię oszukuje! Nie jesteś w tym słaba czy słaby. To nieprawda, że sceny z Twoim udziałem są nieciekawe. Znowu zaczynasz się oceniać i stawiać na tle innych osób. Pamiętaj, że jesteś wyjątkową jednostką i Twoje granie również jest wyjątkowe. Jeśli gry fabularne sprawiają Ci radość i szukasz w nich odskoczni od codzienności, to nie narzucaj sobie presji, że coś musisz. Tutaj nic nie musisz, a wszystko możesz, bo wyobraźnia. Pamiętasz?
Przecież tak się staram, a moi Gracze tego nie doceniają
Kilka lat temu rozmawiałem ze znajomym, który opowiadał mi o tym, że przez RPG zaczął mieć stany depresyjne. Opowiedział mi, że dłuższy czas prowadzi sesje jednej ekipie, ale ma wrażenie, że czegokolwiek by nie wymyślił, to oni i tak przyjmą to z umiarkowanym entuzjazmem. Dodatkowo między rozgrywkami nie udawało im się utrzymywać kontaktu, a na zadawane przez niego pytania o to, jak im się grało i co chcieliby zmienić lub dodać uzyskiwał lakoniczne odpowiedzi. Grał z tymi ludźmi, bo miał poczucie, że ciężko będzie mu znaleźć inną ekipę, a przecież ci Gracze przychodzili na sesje, angażowali się w trakcie spotkań i wspólnie bawili, choć nie do końca czuł, że jest między nimi wszystkimi ten rodzaj chemii, który w RPG jest jednak kluczowy. Problem pojawiał się w momencie, kiedy sesja dobiegała końca, wtedy każde z nich rozchodziło się do domu i mimo prób zainicjowania kontaktu przez tego Mistrza Gry, to zawsze kończyło się fiaskiem. Znajomemu brakowało zwykłej rozmowy z tymi osobami i czuł, że atmosfera staje się coraz bardziej gęsta. Dużo o tym myślał, przez co stresował się i zaczął odczuwać niechęć do spotkań połączoną z dziwnym poczuciem obowiązku w stosunku do tej konkretnej grupy osób, bo przecież wszyscy poświęcają czas na te spotkania. To tylko rozrywka i nie powinien się tak zadręczać myślami. Nie powinien, a jednak zadręczał i w pewnym momencie przestał mistrzować przez dłuższy czas, bo przestało mu to sprawiać radość.
Co wtedy możemy zrobić: zdać sobie sprawę z tego, że część osób, z którymi gramy traktuje RPG jako coś kompletnie dodatkowego. Nie musi to nawet być dla nich pasją czy hobby, tylko np. chwilowym zajęciem, które sprawia im radość. I to jest ok, tylko wówczas nie oczekujmy od takich osób, że będą bardziej zaangażowane niż to, co dają z siebie podczas sesji. Jeśli nie jesteśmy czegoś pewni, to pytajmy. Możemy tutaj odezwać się indywidualnie do każdego, możemy poświęcić jakiś czas w trakcie sesji RPG na to, żeby omówić różne aspekty samego grania, zaangażowania, preferencji, oczekiwań, potrzeb. Nie tylko przed rozpoczęciem przygody, na tzw. sesji zero, ale także w trakcie trwającej przygody. Jeśli zależy nam na konkretnych elementach przygody i chcemy je omówić, żeby poznać zdanie Graczy, to pytajmy o te elementy. Możemy też zrobić przerwę w prowadzeniu, zmienić ekipę, z którą gramy, poszukać innej gry.
Nie wiem, czy to, co tworzę ma jakąś wartość.
Wiele energii i czasu wkładam w tworzenie materiałów wokół RPG, jednak nie mam odzewu ze strony innych osób. Nie wiem, czy to, co robię, podoba się innym, czy może jest to zupełnie bezsensu? Ludzie nie komentują, nie dają mi lajków pod materiałami, a na moje pytania w treści postów nikt nie odpowiada. Obserwuję przy tym innych twórców i widzę, że ich materiały są komentowane i już nie wiem, co robić dalej. Może czas zejść ze sceny?
Co można zrobić w takiej sytuacji: tworzenie materiałów i granie w RPG nauczyło mnie wiele o samym sobie. Przede wszystkim: żeby mieć dystans do tego, co się tworzy i żeby nie liczyć na nic, bo jak mawiają buddyści „cierpienie rodzi się z oczekiwań”. Im nasze ego jest wyżej zawieszone, tym wyższe stawiamy oczekiwania przed sobą i innymi. Wszystko, w co wkładamy serce, ma jakąś wartość i nie powinna być ona mierzona lajkami czy opiniami innych, tylko poczuciem, że sami jesteśmy zadowoleni z końcowego efektu, a jeśli przy okazji ktoś inny to zauważy, to traktujmy to jako dodatkowy plus wykonanej przez nas roboty. Zawsze będzie tak, że jedne treści bardziej będą się przyjmować, a inne mniej, że jedni twórcy będą bardziej w świetle reflektorów, a inni poza nimi, ale tak już po prostu jest i nasza frustracja czy rezygnacja na nic się tutaj zda. Róbmy po prostu swoje, bądźmy dla siebie i innych w porządku, budujmy, a nie burzmy i nie wprowadzajmy niepotrzebnego fermentu czy niezdrowej rywalizacji.
Wymienione wyżej stwierdzenia mogą pojawiać się w naszej głowie równolegle, skutecznie osłabiając naszą pasję do RPG. Są jak źli doradcy, którzy próbują nas sabotować. Kiedy im się to udaje, jesteśmy coraz bliżej na drodze do wypalenia. Możemy jednak nad tym pracować i za każdym razem, kiedy podobne głosy pojawią się w naszej głowie, po prostu przypomnieć sobie, po co nam te całe gry fabularne. Jak wiele radości, uczucia wolności i satysfakcji potrafią nam podarować. Mam nadzieję, że zawarte tu przemyślenia przydadzą się również i Tobie.
Jeżeli chcielibyście posłuchać, jak goście mojego podcastu opowiadają o pokonywaniu swoich wewnętrznych krytyków i o tym, jak radzą sobie z trudniejszymi momentami, a także jakie miejsce w ich życiu zajmuje RPG, to zapraszam do posłuchania FrejTalk – podcast o RPG.